Las przyniesie mi ukojenie

Gdy tracę siły i grunt pod nogami,
Idę do prawdziwego domu
Zdejmuję wszystko co ciąży
I znajduję w nim ukojenie

Cykl zaczęłam tworzyć w momencie wybuchu wojny na Ukrainie. Gdy przytłoczyła mnie ilość i ciężar złych wiadomości. Potrzebowałam uciec i intuicyjnie skierowałam się w stronę lasu. Miejsca, gdzie szum informacyjny uciekł, a ja mogłam w pełnej ciszy i niespiesznie odetchnąć oddając wszystko to, co mnie przytłaczało.




Gdy świat dzieje się za szybko. Wiruje, goni, kłuje, piecze w oczy i duszę.
Gdy zaczynam błądzić w drodze do siebie.
Idę do lasu
Po ciszę, po rozgrzeszenie, po pokój
Bo tylko las przyniesie mi ukojenie


Oddaję
Biorę
To, czego potrzebuję
Przez serce
Które mamy wspólne

A gdyby tak, zamiast dźwigać
Przytulić swoje doświadczenia
Wziąć od nich siłę
?




Nic nie jest tak twarde
Jak skała w naszym sercu
Którą bronimy by nie zmiękła
Bo stanowi oparcie naszej tożsamości


I już nic nie musiałam czuć
Stałam się ściętym drzewem
Przede mną było nowe życie
Nie ważne jakie
Słowo “nowe” już niosło wytchnienie



Z czasem
nawet twarda, szorstka i zimna skała
może się matką
kiełkujących żyć na jej skórze




Tego dnia
Kamień mojego ciała
stał się częścią wszechświata
oparciem dla mnie
pępkiem mojego zewnętrznego kosmosu

Gdy znajdziemy w sobie wybaczenie
Sobie
Dla siebie
Z sobą
Wszystko zacznie rezonować
Nam
Dla nas
Z nami
I wszystko będzie dobrze

Ten smutek i niemoc
Zawsze możesz oddać Ziemi
Ona zamieni je w skałę
Która przestanie obciążać Twoją duszę